Brudna i zdziczała nastolatka Darlin (Lauryn Canny) trafia do katolickiego szpitala, skąd szybko zostaje przeniesiona do domu opieki prowadzonego przez biskupa i siostry zakonne. Ma tam zostać oswojona i wychowana na "dobrą dziewczynę". Darlin ma jednak mroczną tajemnicę. Wzbudzająca przerażenie i niezwykle agresywna kobieta, która ją wychowała nie zawaha się przed niczym, żeby odzyskać swoją podopieczną.
Oczywiście na starcie powiem, iż moim zdaniem film nie warty, aż takiej refleksji, ale za to jest dobrym, bo jaskrawym przykładem, w którą stronę "to" idzie.
Wypowiem się nieco filozoficznie, na temat nieco szerszy niż sama fabuła filmu. Jest to skrajnie i prosto, pokazany przekrój patologii i postępu...
- Kiedy zaakceptujesz fakt, że tu nie rządzisz?
- Kiedy zaczniecie myśleć o pacjentach, nie o Kościele.
To zaraz na początku filmu i w wymianie tych dwóch zdań mieści się cała filozofia opowiadanej historii.
Rzecz się dzieje w Irlandii. Oczywiście w tej katolickiej i współcześnie (wszyscy mają komórki). Dzika matka...
Rudowłosa dzika dziewczyna zostaje potrącona pod SORem chwile po tym jak prawdopodobnie jej dzika rodzicielka ją tam przyprowadziła. Nastolatka była chowana w lesie i nie mówi, ma na sobie bransoletkę z napisem ''Darlin''. Medycy korzystając z faktu, że straciła świadomość odziali ją w coś, bo była naga. Gdy tylko się...
więcej