Aczkolwiek obejrzałem do końca bez większego problemu, mimo że humor tam bardzo średnio mi
podchodził. Leciutka produkcja, która mimo tego, że nie oferuje inteligentnego humoru w
najmniejszym calu - jest całkiem znośna. Coś na zamulony wieczór, gdy już nie mamy już co ze
sobą robić, a zostało kilka piwek w lodówce.
A, i dodatkowy plus za soundtrack. Pozdrawiam.
Osobiście przypadła mi do gustu scena pojedynku Mercedes i Schmidtta - tutaj muszę przyznać, że banan pojawił się na twarzy. Co do reszty to odczucia mam podobne, humor średni, momentami miałem wrażenie, że na siłę, ogólnie bez rewelacji, nic nowego, kolejna produkcja, którą można zobaczyć tylko po to żeby zabić nudę. Ode mnie również 5/10.
nie zaśmiałem się ani razu...
ufff... martwiłem się, że to ze mną coś nie tak :P
Też tak miałam, na 21 Jump Street wyłam ze śmiechu ale ta część była o wiele słabsza. Rozbawiło mnie raptem kilka akcji jak wietnamski Jezus, ojciec-szef laski Schmidta, nieudana próba parkour Schmidta na imprezie w akademiku a tak poza tym nic nowego nie pojawiło się w tej części. Myślę, że przyczyną tego jest że 22 Jump Street jest kopią pierwszej części z odwróceniem ról - tym razem Schimdt to oferma a Jenko kozak, schemat rozwiązania zagadki jest ten sam - bandyci to faceci z początku filmu współpracujący z kimś ze środka itd. Poza tym nie przepadam za filmami w środowisku studentów, klimat liceum ogląda się lepiej.
Po jedynce, która rozłożyła mnie na łopatki śmiechem spodziewałem się jeszcze więcej. Niestety tutaj już chyba nie starczyło pomysłów. Było zabawnie mniej lub bardziej w kilku miejscach ale nie płakałem ze śmiechu. Dla tych co nie widzieli filmów polecam zacząć od części drugiej :)