ten film to jak niegdysiejszy sklep 1001 drobiazgów - jedyny i niepowtarzalny i na 1001 sposobów możliwy do interpretacji czy oceny przez widza ;)
zakończenie jest po prostu słabe, reżyser stworzył skróconą alternatywe i tyle, myślę, że sam nie wie co zrobił i nie miało to żadnego drugiego dna
nie zgadzam się. Uważam, że w ten sposób po prostu zostawiono nam furtkę do zastanowienia się nad tym: co jest prawdziwe, a co jest wytworem wyobraźni? Chorobą? Czy może możliwością, do której jeszcze nie doszliśmy w tym świecie?
Ja bym postawił na otwartą furtkę w zakończeniu. Żebyśmy mogli gdybać, czy Donnie zginął czy skorzystał z drugiej szansy, żeby spróbować jeszcze raz przejść przez pętlę, tym razem popełniając mniej błędów.
A tak to wyszło łopatologicznie.
Zgadzam się. Szczególnie co do tego, że film jest wolny do interpretacji. Mi też to przyszło na myśl. :)
Film jest niesamowity. Nie spodziewałam się takiego klimatu pełnego schizofrenii, pandemonii, mroku, a jednocześnie otwartości umysłu. Cały seans zastanawiała się... co jest prawdą?
Oczywiście. Kilka minut po seansie dostrzegłem 3 możliwe, choć pewnie jest też więcej. Jednak widziałem filmy bardziej zawiłe oferujące dużo większy zakres interpretacji.
Nie no zgadza się, te 1001 drobiazgów to taka przenośnia jakby, może trochę nad wyrost jednak
Dlatego ten film to taka kupa... Kupa wysrana na środku skrzyżowania. A 'pseudointelektualiści' biegają wokół tego 'wydarzenia' i zachodzą w głowy: "Hmmm, to ma jakieś znaczenie! Na pewno jest tu jakaś symbolika!" Jaka? Nie wiadomo, każdy wymyśli swoją i każda jest tak samo prawdopodobna.
Tyle, że inteligentni ludzie UZNAJĄ TAKIE COŚ ZA WADĘ! A gawiedź się podnieca jakie to wartościowa kupa bo... bo mogą sobie wymyślić co im się podoba na temat tej kupy, nawet to, że zostawili ją kosmici, a dlaczego by nie.
A normalni ludzie NIE SZANUJĄ REŻYSERA, któremu zabrakło konsekwencji, inteligencji, pomysłu, ogarnięcia, żeby wymyślić coś SPÓJNEGO, JEDNOZNACZEGO, MIMO SKOMPLIKOWANIA - NA KOŃCU ZAMYKAJĄCEGO SIĘ LOGICZNIE...
TO - JEST - TRUDNE.
Łatwiejsze jest... zesrać się na środku skrzyżowania i powiedzieć "no...zostawiam wam wolną interpetację na temat tego co to znaczy bo.... SAM NIE WIEM CO Z TYM DALEJ ZROBIĆ".
I nagle "kupa na środku skrzyżowania" staje się kultowa, tylko dlatego bo... gawiedź NIE WIE co to oznacza i od dekad wciąga ją wymyślanie sobie w głowach sensu.
Wymyśl skomplikowaną historę, dawaj tylko jakieś skrawki informacji, nie musisz nawet w głowie mieć kompletnego rozwiązania wątków, po prostu rzucaj jakieś pierdoły... a wpuszczasz w pętle "intelektualistów" na lata, którzy grzęzną w wymyślaniu "co to może znaczyć".
Aż mi się przypomniał ten dowcip - jak dać zajęcie blondynce na całe życie?
- dać jej kartkę, a po obu stronach napis "Odwróć na drugą stronę".