miałem łzy w oczach. To wszystko dlatego, że film jest do bólu prawdziwy. Mój ojciec zachowywał się bardzo podobnie. Gubił się, nie rozpoznawał ludzi, mylił najbliższych, tracił się we własnym mieszkaniu, chował rzeczy w swoich "skrytkach" (często tak na prawdę nic nie warte), a co gorsza... również miał fiksację na punkcie swojego zegarka, z którym się nie rozstawał, właśnie przed obawą, że ktoś mu go ukradnie :( Rzadko się udzielam, ale musiałem to napisać. Jestem na prawdę poruszony tym filmem, zwłaszcza jego prawdziwością. Aktorstwo Coleman i Hopkinsa bezbłędne. Oskar należy mu się jak psu buda ;)
Najsmutniejszy i najprawdziwszy komentarz na forum tego filmu. Szanuję i zgadzam się w pełni.
To naprawdę najgorsza choroba, nie ma gorszej moim zdaniem. Moja babcia też ma podobne nawyki z powodu problemów z pamięcią i ten film pozwala zrozumieć te zachowania, zobaczyć i poczuć się jak osoba dotknięta Alzheimerem. Mistrzowsko to zrobili.
Zgadzam się. Można lepiej zrozumieć zachowania takiej osoby, które po pewnym czasie zaczynają być jednak denerwujące dla najbliższych. Ten film pokazuje z jak dużym problemem takie osoby muszą żyć :/
Tak, ale recenzja faceta, a nie filmu. Też miałem w rodzinie przypadek tej choroby, ale nie bądźmy pensjonarkami. "Ojciec" jest bardzo grzecznym, spokojnym filmem.
Dlatego jest jeszcze bardziej przejmujący. To nieprzeszarżowanie akcji nadaje olbrzymiej prawdziwości temu filmowi.
Oglądając ten film czułem się dokładnie tak, jakbym sam miał demencję - i widzę, że nie jestem w tym odosobniony - więc zamierzony efekt został przez twórców osiągnięty. Rozumiem też, że podejrzliwość Anthony'ego wynikała z tego, że wszystko mu się mieszało, ale były i sceny, gdy wydawało mi się, że jego bliscy czasami faktycznie mu coś ściemniają dla "świętego spokoju", co jeszcze bardziej pogłębiało chaos i dezorientowało Anthony'ego.
Istotnie, film w dość przejmujący sposób odzwierciedla chorobę Alzheimera. Ale tylko jej wczesne stadium. Nie pokazuje późniejszych, gdzie chory w zasadzie traci już kompletnie kontakt ze światem, przestaje chodzić i samodzielnie się odżywiać i załatwiać jakiekolwiek czynności fizjologiczne.
Jeżeli ktoś chce naprawdę zobaczyć jak wygląda przebieg choroby, to polecam:
MIŁOŚĆ I PUSTE SŁOWA
https://www.filmweb.pl/film/Mi%C5%82o%C5%9B%C4%87+i+puste+s%C5%82owa-2018-815944
A rola Hopkinsa bezapelacyjnie warta Oscara.
To ja dorzucę jeszcze cegiełkę w postaci filmu "Motyl Still Alice" z Julianne Moore w głównej roli. Ten film właśnie pokazuje co się dzieje z człowiekiem dotkniętym Alzheimerem od wczesnego stadium, właściwie aż do końca. Jaka to jest tragedia dla osoby chorej, która właściwie przestaje z czasem kompletnie funkcjonować. Ale również dla rodziny, która widzi śmierć za życia kochanej osoby, jak i zmaga się dodatkowo z dziedziczeniem tej choroby. Film na długo zapada w pamięć :(
Przykro mi, że Ty oraz Twój ojciec przez to przeszliście... Ta choroba po prostu nie powinna istnieć. Dziękuję za Twój komentarz, tak jak ktoś wspomniał - jest najlepszą rekomendacją filmu. Swoją drogą, słyszałeś może o muzycznym projekcie Everywhere At The End of Time? Polecam wygooglać, chociaż niekoniecznie słuchać (mniejsza bądź większa depresja gwarantowana).
Dzięki za słowa wsparcia :) O muzyce mnie słyszałem, ale obadam z ciekawości :D
Módlmy się zatem żarliwie do Boga niech uwolni nas na zawsze od demencji i w zamian da więcej raków, depresji i katarów siennych! Demencja zła ! Nie powinnaś istnieć ! Tak bardzo prosimy. Daj nam inne choroby.
Cóż za bezsensowny komentarz. Idąc tym tokiem większość chorób nie powinna istnieć. Ale istnieją. I będą istnieć. Takie pieprzenie bez sensu nic nie wnosi. Pogódź się ze światem bo właśnie tak on funkcjonuje.
Dobrze powiedziane,że film jest do bólu prawdziwy. Po prostu samo życie. Do tego genialna rola Hopkinsa. Jeśli ktoś miał do czynienia z osobą chorą na Alzheimera(akurat ja nie),tym bardziej zrozumie przekaz.
Ja to tej pory nie potrafię zrozumieć, dlatego ten film przegrał z "Nomandland" w walce o Oskara za najlepszy film.
Dokładnie, to samo pytanie pojawiło mi się po obejrzeniu, choć doceniam Nomadland.
Również nie udzielam się na forum ale po obejrzeniu filmu i przeczytaniu komentarza muszę napisać, że moja babcia miała tak samo.. Oglądając film odniosłem wrażenie jakby opowiadał o ostatnich latach jej życia. Straszna choroba dla chorego oraz jego bliskich
Genialny Hopkins. Łzy mi nie leciały ale oczy i usta miałem szeroko otwarte będąc pod wrażeniem wielkości kunsztu aktorskiego. Odjazdowy filmowy teatr. Mistrzostwo świata 10/10!!!
Mam wrażenie, że mój dziadek podobnie się zachowuje. Tylko, że w przeciwieństwie do Twojego ojca, mój dziadek jest niewidomy, więc jeszcze gorzej mu się myli, bo nawet po wyglądzie nie może rozpoznawać, tylko po głosie musi. Starość to smutna sprawa
Rozumiem, dla mnie to retrospekcja wydarzeń jakie miały miejsce i doknęły mnie osobiście. Film w 100% oddaje przeżycia zarówno osób dotkniętych chorobą, jak i ich opiekunów. Te same powtarzalne zachowania, sposób mówienia, puste, szklane oczy, patrzące gdzieś daleko, szukające czegoś Pamietanie i rozpamietywanie dalekiej przeszłości i zagubienie w teraźniejszości. Rozmawianie z obcymi jakby nic sie nie działo i robiono z osoby chorej wariata, a równocześnie frustracja wobec bliskich....Rewelacyjna gra Hopkinsa ..
Dla mnie wstrząsający film, bo pozwolił mi uświadomić sobie jak wygląda ta choroba z perspektywy osoby nią dotkniętej. Do tej pory nie miałam z nią bezpośredniej styczności, ale znałam ją z opowiadań osób, które miały w rodzinie osobę z Alzhaimerem. Postrzegałam ją więc jako bardzo kłopotliwą, wręcz trudną do wytrzymania dla opiekunów osób starszych, a nie w pełni zdawałam sobie sprawę jakim koszmarem jest ona również dla osób chorych.
Bardzo ważny film, każdy powinien obejrzeć, bo jest to bardzo powszechna choroba, a po jego obejrzeniu myślę, że wiele osób będzie postrzegać upierdliwych i zwariowanych staruszków w bardziej empatyczny sposób. No i koncertowa rola Hopkinsa, po prostu brak słów, niesamowity aktor! Końcowa scena mnie totalnie rozwaliła!
Miałam to samo z moim ojcem. Każda minuta filmu pokazywała mi przez co przechodził. Kiedyś towarzyski, uśmiechnięty człowiek stawał się powoli brutalnym w słowach, nerwowym człowiekiem. Nigdy żaden projekt filmowy czy literacki, żadne słowa nie przybliżyły mnie do zrozumienia jego cierpienia tak bardzo jak ten film.
Bardzo współczuję Ci, że byłeś świadkiem choroby Taty. Rola Hopkinsa to prawdopodobnie najrealniejsze ukazanie okropnej choroby, jaką jest Alzheimer. Podobnie zasmucił mnie swoim niesamowitym występem chyba tylko Carlo Battisti w filmie Umberto D.
Dlaczego udzielam się na forum tego filmu? Wczoraj odeszła moja Babcia, która, choć w bardzo lekkim stopniu, przejawiała takie same zachowania, jak Hopkins na samym początku filmu. Jedynym szczęściem w nieszczęściu jest to, że jako jej bliscy nie zobaczyliśmy nigdy "końca filmu" - nie wyobrażam sobie oglądać ukochanej osoby w takim stanie, jakim swoim aktorstwem prezentował Anthony w ostatnich scenach "Ojca".
Jeszcze raz wyrazy współczucia.
Moja Mama odeszła trzy tygodnie temu. U niej demencja postępowała tak strasznie szybko, że nie udało mi się na to przygotować. Miałyśmy kupione bilety na ten film, gdy była jego premiera, mama wtedy jeszcze chodziła samodzielnie, był z nią w miarę logiczny kontakt. Nie poszłyśmy w koncu na to do kina, bo złapałam grypę... Bilety przepadły. Teraz Mamy już nie ma, a ja się przymierzam, żeby obejrzeć ten film już bez niej...
Obejrzyc koniecznie, jako forma terapii po stracie.
Ten film jest tak...odczuwalny, że dostaniesz traumy na tydzień, ale powinno to być dla Ciebie oczyszczające.
Ten film boli, bardzo boli a jego kunszt mogą docenić tylko osoby które poznały schyłek życia bliskiej osoby. Od pierwszej sceny czułem żyletki w gardle i mokre oczy.
I dobitnie potwierdził - nigdy nie chce być w takiej sytuacji. Nigdy